piątek, 7 lutego 2014

# 11 Zayn

Siedziałam skulona w kącie. Znowu mnie pobili. To nie jest miejsce dla mnie. Jestem tu z powodu pomyłki, błędu, niesprawiedliwości. Nie byłam winna. To nie ja zawiniłam! Nie chcę, nie chcę tu być, chcę zapomnieć, nie chcę pamiętać tego dnia! Dnia sądu. Przegrałam. Nie chcę o tym myśleć. To minęło, jednak skutek tego trwa. Jestem więźniarką słynnego rosyjskiego więzienia. I to nie przez sprawiedliwy wyrok, ale za coś, czego nie zrobiłam. Dzisiaj znowu jacyś umięśnieni i wytatuowani przestępcy mnie pobili. Znęcają się nade mną dlatego, że jestem słabsza. Oni są tu przez własne błędy, ja - nie. nie pasuję tu, nie chcę tu być. Ale kiedyś to się skończy. Wstaję, podchodzę do łóżka. Pod poduszką leży zmięty i częściowo podarty plakat. Plakat One Direction. Po środku szczególnie rzuca się w oczy on. Zayn. Kiedyś stąd wyjdę. Kiedyś będę wolna. A wtedy spotkam go i już zawsze będziemy razem. Wiara. Nadzieja. Kiedyś opuszczę te mury, a wtedy wszystko się odmieni. Moje życie będzie inne.

Your dreams are near,
you can touch them,
you can make them real.
Yes, you can.
Po moich policzkach spłynęły łzy. A jeśli nie? Nie znam Zayna, nigdy go nie widziałam. Jestem dzieciuchem. Wierzę w coś takiego... Zapłakana przytulam plakat. No, jestem dzieciuchem. Jestem. Ale co innego mogłabym zrobić? Jestem tu osamotniona, sama, nie mam nikogo. Moi bliscy odsunęli się ode mnie. Jest tylko jedna osoba, jedno marzenie, jeden kierunek. One Direction. Zayn.

- Co ty odstawiasz, mała? Patrzcie! Przytula się do szmaty! - umięśniony kark, Jurij Ponijskij wpadł do mojej celi i wyrwał mi z rąk kawałek papieru.
- Zostaw - krzyknęłam z rozpaczą w głosie.

Za późno. Podarł go. Siedzę teraz na parapecie ze łzami w oczach. W rękach trzymam oko, uszy, włosy i kawałek ręki Zayna. Reszta leży obok mnie. Kiedyś go spotkam. Kiedyś moje życie się zmieni. Kiedyś będzie inaczej.

________________________________________________________________________________

Wymyśliłam ten imagin na lekcji polskiego już dosyć dawno i pisałam go, pisałam, kreśliłam, pisałam, mazałam, pisałam... Aż do dziś. Dziś przedstawiam wam Zayna - krótki, dość smutny imagin, ale smutny inaczej, pełen ndziei i ufności, no nie? mam nadzieję, że się wam spodoba, bo serio włorzyłam w niego pełno pracy.

Agata.

2 komentarze:

  1. Bardzo fajny!!! Niewiarygodnie psychologiczny.



    Koala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram cię Koalo. Świetny imagin!

      love-food-like-niall.blogspot.com

      Usuń